Z Tomkiem przyjaźniliśmy się właściwie przez całą szkołę podstawową. Chyba najbardziej łączyło nas podobne poczucie humoru i zamiłowanie do wygłupów. Ale nie tylko to. Uwielbialiśmy też deficytowe wówczas komiksy i książki przygodowe, te najbardziej chłopackie (Nienacki, Niziurski, Bahdaj, Wernic, Verne, May, Szklarski, itd). Biblioteka w ODK była obowiązkowym i częstym przystankiem na trasie pomiędzy szkołą a domem. Były też inne wspólne pasje - po pierwsze rysowanie: zapełnialiśmy naszymi bazgrołami nie tylko kartki czyste i kartki brudne. Rysowaliśmy też po marginesach książek, okładkach i ostatnich stronach zeszytów; uzupełnialiśmy podręczniki o brakujące naszym zdaniem ilustracje, których jednak głównym zadaniem było wywalanie ataku śmiechu u odbiorcy. Myślę, że mieliśmy niezłe zadatki na satyryków, zwłaszcza Tomek. Byliśmy obaj ciągle skorzy do psot i tak zwanego "robienia kawałów", do ciągłych wygłupów.
Był też film - wprawdzie wówczas najniższych lotów, ale któż z nastolatków na przełomie lat 80-90 ubiegłego wieku nie zachwycał się filmami akcji na zdartych kasetach VHS? Godziny spędzaliśmy w kinie, bo bilety były tanie jak kilka oddanych do skupu butelek. Tomek był fanem Arnolda S. a ja wolałem Sylvestra S. Wydawał mi się bardziej szlachetny i wrażliwy. I były jeszcze gry komputerowe i gazeta szkolna i chodzenie po bułki w czasie lekcji przez całe miasto, jako zaopatrzeniowcy szkolnego sklepiku i wiele, wiele innych spraw, które teraz, gdy to piszę, zaczynają mi się przypominać, jakby ktoś wyciągał z worka sznurek z nanizanymi, coraz to nowymi opowieściami.
Po podstawówce poszliśmy do innych szkół, potem do innych miast i jak to w życiu bywa - drogi nam się rozjechały, co jakiś czas jednak krzyżują się i przecinają. Tomek jest dzisiaj specjalistą od DTP, prowadzi swoją drukarnię, zajmuje się też grafiką 3D i jest współtwórcą gier komputerowych (miał swój udział m.in przy największym polskim przeboju, jakim była gra "Wiedźmin"). Jak widać - bazgranie po podręcznikach też miało swój sens. Nie stracił też poczucia humoru i dystansu do siebie. Brawo Tomasz - tak trzymać!