Dzisiaj dotarły do nas długo oczekiwane albumy z naszymi zdjęciami! To naprawdę wspaniałe uczucie móc trzymać w ręku zgrabnie wydaną książeczkę z własnymi fotami!!! I chodź wydawnictwo Blurb (czy to w ogóle jest wydawnictwo?) drukuje wszystko jak leci i tak naprawdę żaden to prestiż czy sukces, to jednak bardzo cieszy! Album jest tak skonstruowany, że od jednej strony umieszczone są zdjęcia Agnieszki, a od drugiej moje. Moja okładka wygląda tak:
A tutaj można przeglądnąć sobie pierwszych kilkanaście stron albumu. Można też zakupić, gdyby ktoś bardzo chciał! :)
Więcej zdjęć z Budapesztu na moim blogu można zobaczyć tutaj: zdjęcia z Budapesztu
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą budapeszt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą budapeszt. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 19 marca 2009
sobota, 14 lutego 2009
Walentynki
Walentynkowe pseudoświęto nie zasługuje na wielkie czczenie, ale mimo to, zdjęcia nie poskąpię. Wprawdzie nie jest w kolorze rzygopędnego różu i nie ma na nim futrzanych serduszek - cóż... trudno. Nie jestem w modzie!
Fotografię tę dedykuję wszystkim kochającym, zakochanym, miłującym i nienawidzącym, żonatym, mężatym, rozwiedzionym, singlom tkwiącym w starokawalerstwie i staropanieństwie, owdowiałym, poszukującym i poszukiwanym! Trzymajcie się ciepło - noc kupały już blisko!
Powyższe zdjęcie zrobiłem w Budapeszcie wiosną ubiegłego roku. Jak ktoś ma ochotę to więcej zdjęć z Budapesztu może zobaczyć tutaj. - zapraszam!
Fotografię tę dedykuję wszystkim kochającym, zakochanym, miłującym i nienawidzącym, żonatym, mężatym, rozwiedzionym, singlom tkwiącym w starokawalerstwie i staropanieństwie, owdowiałym, poszukującym i poszukiwanym! Trzymajcie się ciepło - noc kupały już blisko!
Powyższe zdjęcie zrobiłem w Budapeszcie wiosną ubiegłego roku. Jak ktoś ma ochotę to więcej zdjęć z Budapesztu może zobaczyć tutaj. - zapraszam!
niedziela, 20 kwietnia 2008
Budapest by night
Nocą. Budapeszt nocą, a właściwie późnym wieczorem. Nic nie przypomina tu Krakowa, nie słychać rytmicznego tętna nocnego życia, nic nie dudni. Miejski krwioobieg zdaje się tracić ciśnienie i mocno wyhamowywać bieg. Nie wiem... Może to nie ten dzień, może to przez ten deszcz? A może życie nocne wycofuje się z ulic i chowa do domów, knajp, pubów? Gdzieś głęboko do miejsc, których szybki przybysz nie jest w stanie odnaleźć?
Budapeszt nocą zdaje się po prostu zasypiać. Tłum rzednie i jego resztki stają się jeszcze bardziej bezbarwne i obce. Szarość staje się jeszcze bardziej szara.
Budapeszt nocą zdaje się po prostu zasypiać. Tłum rzednie i jego resztki stają się jeszcze bardziej bezbarwne i obce. Szarość staje się jeszcze bardziej szara.
fot. Jacek Taran
piątek, 18 kwietnia 2008
Budapeszt - napotkani
Tłum budapesztański jest tak samo bezbarwny, monotonny, jak tłum polski. Znane przysłowie "Polak-Węgier dwa bratanki..." pasuje tu jak dobrze skrojony garnitur. Takie same zmęczone twarze, nisko spuszczone oczy nie patrzą na twarze przechodniów, bez uśmiechu, zatroskane...
Zacytuję znów Kapuścińskiego, bo nic innego ostatnio nie czytam, a jego spostrzeżenia są jak zwykle trafne:
"Fotografia nastawia się na całkiem inny rodzaj portretu człowieka. (...) Fotografia jest skierowana na materialność rzeczy, kamera jest instrumentem wnikania, koncentracji, poszukiwania rzeczywistości i życia. Odkrywa się rzeczy, których bez obiektywu by się nie dostrzegło. (...) Obiektyw musi koncentrować się na pewnych twarzach, a nie na nieokreślonym tłumie, patrzy się konkretnie, a nie abstrakcyjnie."
Zacytuję znów Kapuścińskiego, bo nic innego ostatnio nie czytam, a jego spostrzeżenia są jak zwykle trafne:
"Fotografia nastawia się na całkiem inny rodzaj portretu człowieka. (...) Fotografia jest skierowana na materialność rzeczy, kamera jest instrumentem wnikania, koncentracji, poszukiwania rzeczywistości i życia. Odkrywa się rzeczy, których bez obiektywu by się nie dostrzegło. (...) Obiektyw musi koncentrować się na pewnych twarzach, a nie na nieokreślonym tłumie, patrzy się konkretnie, a nie abstrakcyjnie."
Ryszard Kapuściński, Lapidaria I-III, wyd. X, str. 154, Agora SA, Warszawa 2008.
środa, 16 kwietnia 2008
Budapeszt - metro
Szukałem klucza - jak pokazać to miasto. I chyba nie da się zacząć inaczej jak od metra. Codzienne spotkanie z kontrolerami, zjazd schodami, pociąg jak lewiatan i siedzące na wprost, wpatrzone przed siebie portrety. Czemu ludzie, gdy na schodach, zjeżdżają kilkadziesiąt metrów w dół czy w górę nie patrzą na tych jadących z przeciwnej strony? Miejsce do obserwacji idealne. Taśmociąg sunie powoli - na tyle powoli, by zdążyć popatrzeć na sunące w drugą stronę twarze, ale na tyle szybko, by nie zdążyć ich zapamiętać... Czemu na siebie nie patrzą?
Podróżowanie metrem po Budapeszcie jest bardzo wygodne - szybkie, sprawne, nie traci się czasu na stanie w korkach i można łatwo przenieść się z jednej części miasta do drugiej. Ceną jest utrata możliwości lepszego poznania miasta. Nie poznaje się go tak dobrze, jak wtedy gdy przemieszcza się po nim tramwajem, autobusem czy najlepiej - pieszo. Szybkość, tempo przemieszczania się w zamian za poznanie. Takie czasy - poznajemy wszystko pobieżnie, bo nie ma czasu, bo już trzeba pędzić do następnego punktu. Brak czasu na refleksję, na zachwyt nawet.
fot. Jacek Taran
Podróżowanie metrem po Budapeszcie jest bardzo wygodne - szybkie, sprawne, nie traci się czasu na stanie w korkach i można łatwo przenieść się z jednej części miasta do drugiej. Ceną jest utrata możliwości lepszego poznania miasta. Nie poznaje się go tak dobrze, jak wtedy gdy przemieszcza się po nim tramwajem, autobusem czy najlepiej - pieszo. Szybkość, tempo przemieszczania się w zamian za poznanie. Takie czasy - poznajemy wszystko pobieżnie, bo nie ma czasu, bo już trzeba pędzić do następnego punktu. Brak czasu na refleksję, na zachwyt nawet.
Powrót z Budapesztu
Kilka dni spędzonych w Budapeszcie. Trudno powiedzieć o tym mieście coś żywego. Rozwleczone niemiłosiernie na wielkiej przestrzeni po obu stronach Dunaju. Górzysta Buda, która wygląda jakby odwróciła się plecami do rzeki (to jedyne, jakie mi się nasunęło podobieństwo do Krakowa) i Peszt, który jest trochę jak Paryż, a trochę jak Wiedeń, ale w ciągle pozostaje środkowo-europejską stolicą bez wyrazu.
Węgrzy trochę jak Polacy. Bez większej różnicy. Zadowoleni ze swojego egzotycznego języka nie rozumieją (a może nie chcą) potrzeby znajomości innych języków. Studentka w akademiku głupawo się uśmiecha na dźwięk angielskich słów. Pod tym względem chyba nasi rodacy wypadają lepiej od bratanków znad Dunaju.
W mieście brudno tak samo jak u nas. Komunikacja miejska na wysokim poziomie, niedoścignionym. Metro, tramwaje, trolejbusy, autobusy - podróż z jednego krańca miasta na drugi trwa najwyżej kilkanaście minut. W Krakowie bywa, że z godzinę i więcej - a ile Kraków mniejszy!
To tak na szybko tyle i na razie jedno zdjęcie na zajawkę. Będzie więcej. Zdjęć na pewno, ale czy słów też to się okaże.
fot. Jacek Taran
Węgrzy trochę jak Polacy. Bez większej różnicy. Zadowoleni ze swojego egzotycznego języka nie rozumieją (a może nie chcą) potrzeby znajomości innych języków. Studentka w akademiku głupawo się uśmiecha na dźwięk angielskich słów. Pod tym względem chyba nasi rodacy wypadają lepiej od bratanków znad Dunaju.
W mieście brudno tak samo jak u nas. Komunikacja miejska na wysokim poziomie, niedoścignionym. Metro, tramwaje, trolejbusy, autobusy - podróż z jednego krańca miasta na drugi trwa najwyżej kilkanaście minut. W Krakowie bywa, że z godzinę i więcej - a ile Kraków mniejszy!
To tak na szybko tyle i na razie jedno zdjęcie na zajawkę. Będzie więcej. Zdjęć na pewno, ale czy słów też to się okaże.
fot. Jacek Taran
Subskrybuj:
Posty (Atom)